Bieganie w domu- czy to ma sens?

niedziela, 1 lutego 2015

Prawdopodobnie już za kilka dni w moim domu pojawi się nowy sprzęt. Spory. ;)

Chodzi o domową bieżnię.
Długo wahałam się nad tym zakupem. Prawdę mówiąc, nie miałam nawet śmiałości,  by o tym marzyć. Z czasem okazało się, że coraz więcej moich znajomych kupuje do domu bieżnię i chwalą sobie taki sprzęt. To sprawiło,  że przestałam postrzegać bieżnię jedynie  jako moją fanaberię. Uzbierana gotówka pozwoliła mi całkiem poważnie rozważać zakup:

ZA:
+ Kocham biegać, ale nie zawsze się da (duże zanieczyszczenie powietrza)
+ Lubię biegać na bieżni, nie nudzi mnie
+ Nie będę musiała jechać do fitness klubu na bieżnię
+ Oszczędność czasu
+ Możliwość korzystania w każdej chwili.

PRZECIW:
- Zajmie miejsce w pokoju (no ale jest składana...)
- Cena (Bieżnia którą chcę kupić kosztuje prawie 1800 zł)
- Wyrzuty sumienia spowodowane ceną.

Zapytałam o zdanie koleżanki z zaprzyjaźnionego forum,  na którym często podejmujemy tematy naszej aktywności fizycznej. Ich reakcje były bardzo sceptycznie (może po prostu
rozsądne i racjonalne?), ale wszystko na nic,  gdy decyzja wewnątrz mnie już podjęta.  :)

A wy co myślicie? Miałyście okazję wypróbowania u kogoś takiego sprzętu? :)

Podsumowania i nowe cele

środa, 17 grudnia 2014

Pora powoli spojrzeć na cele na 2015 rok. W 2015 roku stuknie mi trzydziestka. Te okrągłe urodziny chciałabym świętować w sposób szczególny. Szczegóły imprezy są jeszcze do dogrania, ale jedno wiem. Chciałabym wejść w tę kolejną dekadę szczęśliwa. Zadowolona z siebie. Chcę być taka, jaką widzę siebie w głowie.
Niejedna z nas mówi "Do trzydziestki się ogarnę" i ja też obiecywałam sobie, że do trzydziestki na pewno uda mi się trwale schudnąć. Na szczęście będzie to dopiero pod koniec roku ;)

Nie tracę wiary w to, że osiągnę mój cel. 2014 był dobrym rokiem. Bardzo się zmieniłam- głównie od wewnątrz.  Jesienią dopadł mnie gorszy czas. Wyrzuty do samej siebie, że przez brak sił zawalam to, co do tej pory dawało mi radość- naukę języka, siłownię. Ogarnęło mnie "niechcemisię", siedzenie cały wieczór na kanapie, oraz (niestety) ciąg słodyczowy - to odcisnęło widoczne piętno na mojej sylwetce. To jednak tylko 2-3 kg na plusie. Na szczęście tylko ja je widzę i wierzę, że lada moment uda mi się je zgubić. Najważniejsze to nie popadać w jeszcze większego doła, nie dopuścić, by w ruch poszło błędne koło. Mobilizacja, drobne, mądre zmiany i przede wszystkim nie biczowanie się za potknięcia. One są i będą. Nie jestem idealna.

Zapracowana

piątek, 5 grudnia 2014

Od października zaczęłam studia podyplomowe. Jakby mi było mało zajęć, od prawie pół roku mam nową pracę. Szumnie nazwane, ale pomaga mi trochę dorobić. Zabiera czas, ale daje ogrom satysfakcji.

Do czego jednak zmierzam :) Czas skurczył się niemiłosiernie. Co drugi weekend na zajęciach, do tego po pracy... druga praca. Doszło do tego, że o blogu zapomniałam :)

Bardzo mi miło, bo po zalogowaniu czekało na mnie kilka wiadomości z pytaniami gdzie się podziewam. :) Dzięki :*



Po wakacjach

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Wracam z nowa energią po wakacjach :) Jestem... umęczona! Tyle, że fizycznie, a nie psychicznie.
Rok temu właśnie w sierpniu zrobiłam sobie ścisłą dietę strukturalną i pięknie schudłam. Od przyszłego tygodnia mam taki sam zamiar, bo chcę jeszcze "dochudnąć". :)

Jak na razie sukces po wakacjach jest taki, że nie przytyłam! A było po czym przytyć... Na szczęście czas spędzałam bardzo bardzo aktywnie, chodząc i wędrując po 6-8 godzin dziennie. Gdyby nie gumowe buty Crocs, z pewnością moje stopy odmowiłyby posluszeństwa.

Piję toast za Wasze zdrowie koktajlem z nektarynek. Do przeczytania wkrótce!

Lipiec, wakacji czas!

piątek, 4 lipca 2014

Witajcie wakacje :)
Zazwyczaj gdy nadchodzi weekend pogoda się psuje, zrywa się wiatr, zaczyna lać, temperatura spada, a nadzieje na piękny wypoczynek bledną.

W ten weekend ma być upał. Zamierzamy wyjechać na wieś. W poprzedni weekend też na szczęście coś się pogodzie pomyliło i było po prostu pięknie. :) Ciepło, słonecznie, momentami nawet duszno. Sobotę spędziliśmy na długiej rowerowej wycieczce. Zrobiliśmy 20 km, a po drodze zaliczyliśmy piknik w Parku :) Przedsmak wakacji..

Do urlopu jeszcze 3 tygodnie. W pracy działam ostatnio na takich obrotach, że po powrocie jestem w stanie jedynie leżeć z kotem na sofie albo siedzieć i gapić się na kwiatki na balkonie :) Co zazwyczaj idzie za zapracowaniem- siadła motywacja, aktywność fizyczna i dieta. Nie przytyłam, waga oscyluje wciąż na poziomie 72-73 kg, ale nie czuję się fajnie z tym, że nie ćwiczę.

Postanowiłam, że od dzisiaj na 2 tygodnie absolutnie odstawiam pszenicę, która mi nie służy. Będę jadła więcej kaszy jaglanej, płatków owsianych, ryżu brązowego. Myślę, że przyda się takie oczyszczenie organizmu z pszenicy przed wakacjami. :)


O ksiazce "Smierc grubej Berty"

środa, 11 czerwca 2014

Niedawno ukazała się książka Agnieszki Czerwińskiej, byłej modelki plus size, obecnie właścicielki Agencji Modelek Nobody`s Perfect. Agnieszka, najbardziej znana w Polsce modelka w większym rozmiarze, w ciągu ostatnich kilku lat schudła aż 62 kilogramy. Teraz napisała książkę o tym, jak się to stało, że utyła oraz jak wyglądała jej droga powrotu do szczupłej sylwetki i zdrowia.

Gdzie kupić książkę "Śmierć grubej Berty, czyli jak skutecznie zabić w sobie grubasa"?

Zacznijmy od spraw formalnych :) Książka jest dostępna w Empiku, w sklepie empik.com oraz tutaj na allegro.



Moje wrażenia z lektury

Jestem pod ogromnym wrażeniem książki Agnieszki Czerwińskiej. Agnieszka jest moją idolką i motywacją już od dawna.  Śledzę jej poczynania na Facebooku już od kilku lat. Już nawet nie pamiętam, jak na nią trafiłam, ale prawdopodobnie przez wspólnych znajomych. Jak wiadomo Kraków to małe miasto, w którym wszyscy się znają :) Byłam więc zaznajomiona z historią Agnieszki, ale i tak niecierpliwie czekałam na pojawienie się na rynku jej książki. Na szczęście w nieszczęściu- bo jestem właśnie chora i leżę w łóżku- mogłam poświęcić jedno popołudnie by łyknąć całą książkę na raz.

Kim jest ta tytułowa Gruba Berta? Jest nią, a w zasadzie była, autorka książki. Takie bowiem przezwisko ciągnęło się za nią przez szkolne lata.

Nie chcę zdradzać fabuły, ale powiem Wam, że ta książka szokuje, wzrusza i niesamowicie wciąga. Im bardziej zagłębiałam się w książkę, tym mocniej czułam siły ciągnące mnie w dwie strony. Z jednej strony chciałam natychmiast książkę rzucić i zabrać się za planowanie własnej, zdrowszej diety, z drugiej ciągnęło mnie do książki i bardzo chciałam wiedzieć, co wydarzy się na następnej stronie.

To nie jest kolejny poradnik z gotową dietą. To też nie powieść.. To swoista autobiografia zebrana w krótkie historie, które dają nam niesamowity impuls do działania i refleksji nad sobą.

Jest to książka, którą po przeczytaniu najchętniej od razu podałabym dalej, by czyniła dobro i zapalała kolejne osoby do działania. Wszystkie zawarte w książce rady to nie są puste słowa, lecz sprawdzone na sobie mechanizmy chudnięcia.

Za co podziwiam Agnieszkę?

Za jej wewnętrzną siłę. Los kopnął ją w tyłek wiele razy, ale to tylko ukształtowało jej charakter. Dobrze się złożyło, że ma sprawdzonych przyjaciół, którzy wspierali ją w trudnych chwilach.

Za jej wytrwałość. Jak się nie załamać, mając do schudnięcia połowę swojej wagi? Agnieszce się to udało.

Za jej odwagę, by mówić o tych wszystkich przeżyciach otwarcie, pod własnym nazwiskiem, pokazując twarz i wystawiając się na płynący zewsząd hejt. Mi brak tej odwagi, ja ukrywam się na tym blogu od ponad roku i wstydzę się ujawnić kim jestem...

Agnieszka miała też odwagę powiedzieć: Myliłam się. Próbowała udowodnić światu, że można być bardzo otyłym i czuć się cudownie. Teraz ma odwagę powiedzieć, że była to tylko zasłona dymna, próba uchronienia się przed byciem skrzywdzonym przez otaczający świat.

W historii Agnieszki odnajduję siebie. Choć moje przeżycia nie były aż tak drastyczne, miałam do czynienia z tymi samymi mechanizmami psychiki grubasa. Dzięki Agnieszce jestem pewna, że uda mi się trwale schudnąć. Nie dziś, nie jutro, ale już niedługo.


Fit od kuchni- Druga ksiazka Jacka Bilczynskiego!

wtorek, 27 maja 2014

Ponieważ jestem byłą podopieczną Jacka Bilczyńskiego nie mogę nie wspomnieć o Jego drugiej książce, która już za kilka dni ukaże się w sklepach :) O pierwszej książce "Fit jest sexy" pisałam rok temu (nakład się rozszedł, ale można kupić e-wydanie tutaj).

Nowa książka będzie miała tytuł "Fit od kuchni. Jedz na zdrowie" i znajdziemy w niej jeszcze więcej artykułów o zdrowym żywieniu, przepisów i autorskich porad trenera Jacka.

Jacek Bilczyński zasłynął w całej Polsce m.in. dzięki występom w Pytaniu na Śniadanie oraz w Dzień Dobry TVN, gdzie mogliśmy oglądać, jak trenuje oporną Anię Bałon ;) Trener Jacek jest ekspertem portalu facet.interia.pl oraz od niedawna autorem artykułów w znakomitym miesięczniku kulturystycznym KiF.

 Prowadzi prężny fanpage na facebooku, na którym zamieszcza darmowe porady i przepisy. W Krakowie Jacka możemy oglądać m.in. na ekranach w tramwajach, prezentowane są na nich filmiki znane z kanału Jacka na Youtube.

Miał również swój wkład w sukces pierwszej tak znanej w Polsce modelki plus size, Agnieszki Czerwińskiej, której z pomocą Jacka udało się trwale schudnąć aż 60 kilogramów. Odmieniona Agnieszka niedawno wydała książkę, którą zamierzam wkrótce dla Was zrecenzować.

GDZIE KUPIĆ KSIĄŻKĘ JACKA BILCZYŃSKIEGO  "FIT OD KUCHNI"?
Książka "Fit od kuchni" od czerwca 2014 r. znajdzie się w sprzedaży w Empikach w całej Polsce – tak jak poprzednio będzie dołączona do EksMagazynu – patrona medialnego. Będzie również dostępna w ofercie księgarni wysyłkowej Sendsport (www.sendsport.pl).


Źródło zdjęć: https://www.facebook.com/JacekBilczynski.FitAndLifestyleCoach